Spis treści Show
Jest jeden test, który obnaża naszą kulturę jazdy bardziej niż cokolwiek innego. To nie jest egzamin na prawo jazdy. To korytarz życia na drodze.
Jako fan jazdy samochodem, zjeździłem tysiące kilometrów po różnych drogach. Widziałem najnowsze modele aut i podziwiałem rozbudowę naszej infrastruktury. Mamy coraz lepsze samochody i coraz lepsze drogi. Ale czy my, jako kierowcy, stajemy się lepsi?
Korytarz to sytuacja, w której lśniący lakier, moc silnika i prestiż marki przestają mieć znaczenie. Liczy się tylko jedno – czas. Czas, który dla kogoś uwięzionego we wraku auta jest różnicą między życiem a śmiercią.
Zbliżający się Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych to bolesne przypomnienie, że statystyki to nie tylko liczby, ale ludzkie dramaty. I choć, na szczęście, polskie drogi stają się bezpieczniejsze (Komisja Europejska odnotowała u nas największy spadek liczby ofiar śmiertelnych w UE w latach 2019-2024), każda tragedia jest o jedną za dużo.
Dlatego dziś chcę porozmawiać nie o koniach mechanicznych, ale o odpowiedzialności. O prostym odruchu, który wciąż jest naszą narodową piętą achillesową.
Korytarz życia na drodze – odruch, który musisz mieć, zanim usłyszysz syrenę
Co to jest korytarz życia? To nie jest uprzejmość. To nie jest dobra wola. W polskim prawie jest to obowiązek. Ale dla mnie, jako miłośnika motoryzacji i obserwatora życia drogowego, to przede wszystkim papierek lakmusowy naszej empatii i inteligencji na drodze.
Korytarz życia to wolna przestrzeń, którą my, kierowcy, tworzymy dla pojazdów ratunkowych w zatorze. Kluczowe jest to, kiedy go tworzymy.

Błąd kardynalny, który widzę niemal codziennie: kierowcy stoją na środku swojego pasa, dopóki w lusterku wstecznym nie zobaczą migających świateł. Wtedy zaczyna się panika, nerwowe szukanie luki i chaos, który kosztuje ratowników cenne sekundy.
Profesjonalny kierowca, świadomy uczestnik ruchu, myśli z wyprzedzeniem. Gdy tylko widzisz, że na autostradzie lub drodze ekspresowej tworzy się zator, że ruch zwalnia do zera – działaj od razu. Nie czekaj na sygnał. Ustaw swój samochód przy krawędzi pasa, zostawiając wolny przejazd. To takie proste.
Zasady tworzenia korytarza życia to diabelnie prosta reguła, która wciąż paraliżuje kierowców
Przyznam szczerze – czasem łapię się za głowę, widząc, jak kierowcy na drodze trzypasmowej kompletnie nie wiedzą, co robić. Zasada jest jedna i banalnie prosta. Zapamiętajcie ją raz na zawsze.
Wyobraźcie sobie prawą dłoń. Kciuk to lewy pas. Reszta palców to pozostałe pasy.
- pojazdy na skrajnym lewym pasie – zjeżdżają ZAWSZE MAKSYMALNIE W LEWO (do barierek),
- a pojazdy na wszystkich pozostałych pasach (środkowym, prawym) – zjeżdżają ZAWSZE MAKSYMALNIE W PRAWO (do krawędzi jezdni lub pasa awaryjnego).
Nie ma znaczenia, czy są dwa, trzy czy cztery pasy. Lewy idzie w lewo, cała reszta idzie w prawo. W ten sposób tworzymy szeroki, bezpieczny korytarz, którym zmieści się nie tylko motocykl ratunkowy czy karetka, ale także ciężki wóz bojowy straży pożarnej, który często wiezie sprzęt hydrauliczny do rozcinania karoserii.
Patologia na drodze – gdy „cwaniactwo” zabija
Niestety, jako dziennikarz muszę też wspomnieć o ciemnej stronie. Korytarz życia bywa traktowany przez niektórych jako… droga ucieczki z korka. Jazda pod prąd utworzonym korytarzem to nie jest „spryt”. To skrajna patologia, narażanie życia ratowników i przekreślanie szans ofiar wypadku. To działanie, które powinno być piętnowane z całą surowością – nie tylko prawną, ale i społeczną.
Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych, czyli refleksja za kierownicą
W trzecią niedzielę listopada (w tym roku 16 listopada) obchodzimy Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych. To dzień zainicjowany przez brytyjską organizację Road Peace, a od 2005 roku uznany przez ONZ.
To nie jest tylko data w kalendarzu, lecz moment, by spojrzeć w lusterko – nie tylko to samochodowe, ale też to metaforyczne. Kampanie społeczne, jak ta pod hasłem „ZWOLNIJ, MASZ PRZED SOBĄ ŻYCIE”, przypominają o podstawach.
Drogi to nie tory wyścigowe. Bezpieczeństwo zależy od nas i od tego, czy trzymamy bezpieczny odstęp (a nie „siedzimy na zderzaku”), czy przestrzegamy ograniczeń prędkości i czy w sytuacji kryzysowej potrafimy zachować się jak odpowiedzialni dorośli.

Moje trzy grosze na koniec
Kocham motoryzację za emocje, za technologię i za wolność. Ale prawdziwa wolność na drodze kończy się tam, gdzie zaczyna się bezpieczeństwo innych. Tworzenie korytarza życia to najprostszy i najważniejszy sposób, by pokazać, że za kierownicą siedzi człowiek myślący, a nie tylko operator maszyny.
Niech ten odruch wejdzie nam w krew tak naturalnie, jak zmiana biegów. Bo na końcu tego korytarza zawsze jest czyjeś życie.
Źródło: GDDKiA